OpenAI w ogniu dramatu: Sam Altman odwołany, a potem zatrudniony przez Microsoft

Dramatyczne wydarzenia w OpenAI, firmie odpowiedzialnej za stworzenie ChatGPT, trzymały w napięciu amerykańską scenę technologiczną na przestrzeni dwóch dni. Ostry konflikt, który narastał między zarządem firmy a Sama Altmanem, dotychczasowym dyrektorem zarządzającym, zakończył się jego odwołaniem. Dochodziło do tego ambicje osobiste, spory o kierunek rozwoju firmy, aspekty finansowe oraz tajemnicze domysły o kreacji sztucznej inteligencji zdolnej do zniszczenia świata.

W piątkowy wieczór na stronie OpenAI zostało opublikowane oświadczenie, w którym poinformowano o decyzji zarządu o odwołaniu Sama Altmana. Była to wielka niespodzianka zarówno dla branży tech, jak i samego Altmana, który dowiedział się o swoim odwołaniu na pół godziny przed publikacją informacji. W komunikacie podkreślono brak zaufania do Altmana jako lidera firmy oraz sprzeczność między jego działaniami a pierwotnymi celami OpenAI. Firma, pierwotnie mająca charakter non-profit i koncentrująca się na tworzeniu AI przyjaznej ludzkości, pod kierownictwem Altmana zaczęła nawiązywać finansowe porozumienia z Microsoftem.

Plotki na temat całej sytuacji podsycało oskarżenie o znęcanie się i nadużycia seksualne wysunięte przeciwko Altmanowi przez jego siostrę. Mira Murati, dotychczasowy dyrektor ds. technologii, miała zastąpić odwołanego dyrektora, co dodawało całości sytuacji element komizmu – rozmowy miały odbywać się przez Google Meet, mimo że OpenAI współpracuje z Microsoftem.

Ale to była dopiero początek dramatu. Wraz z Altmanem miał odejść również Greg Brockman. W sobotę wieczorem na Twitterze rozpoczęła się dziwna akcja poparcia dla Altmana; pracownicy firmy deklarowali swoją miłość do OpenAI i gotowość do odejścia razem z Altmanem. Takie deklaracje składała również Mira Murati.

W niedzielę Sam Altman postanowił zawalczyć o powrót do OpenAI. Zarząd firmy miał do godziny 17 czasu pacyficznego na podjęcie rozmów. Sam Altman pojawił się osobiście w siedzibie OpenAI, tym razem jako „gość”.